Antoni Brodowski, 1784 – 1832

Polski klasycysta, realistycznie oddający podobizny w taki sposób, że nawet upiększony portretowany, jeśli był paskudny na gębie, to na obrazie Brodowskiego i tak było widać, że natura poskąpiła walorów. Dzięki takim malarzom wiemy jak wyglądali nasi znani i uznani sprzed dwóch wieków, a więc nie musimy żałować, że jeszcze nie wynaleziono fotografii, chociaż już się bardzo ku temu czas robił sprzyjający. Antoni Brodowski dożywał swoich dni, a dagerotypiści grzali maszyny.

Nasz malarz w 1819 r. został profesorem na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego, przedtem zdobywszy złoty medal za dzieło pt „Gniew Saula na Dawida”. W takich scenach malarskich wychodzi – według mnie cała groza malarstwa klasycznego, przykładem tego może być zamieszczony poniżej obraz z 1828 r. „Edyp i Antygona”. No nie wiem, ale mnie sie robi słabo od wpatrywania sie w takie dzieła i zbiera mi sie na – mam nadzieję – delikatny i nieraniący śmiech. Cóż niezupełnie to wina Brodowskiego, skoro miał takich mistrzów, jak Jaques Louis David i François Gérard, u których w Paryżu uczył sie rzemiosła. Takie to własnie rzemiosło było, mogliśmy cierpliwie poczekać na fotografów…

Oto „Edyp i Antygona upozowani jak jasny gwint:

 

Damy zresztą całą skromną, bo skromną, ale jednak galerię obrazów Antoniego Brodowskiego, bowiem na tej stronie przede wszystkim oglądamy obrazy. Bardzo proszę:

 

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.