Złoto i węgiel brunatny

Nawet nieco zbliżony do realiów film „Złoto” Wojciecha J. Hasa uwidocznia inklinacje artysty do literackiego i oryginalnego traktowania materii filmowej. Wojciech J. Has jest jednym z moich ulubionych autorów kina, a jego „Rękopis znalezziony w Saragossie” i „Sanatorium pod klepsydrą” uważam za filmowe perły i mogę ogladac ad infinitum.

Kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego, budowa elektrowni Turów w południowo-zachodnim narożniku Polski, warunki wiecej niz przaśne, bieda materialna, ludzie ze wszystkich strom kraju przewaznie ciężko doświadczeni życiowo przez los, migający sie przed odpowiedzialnością, jacyś awanturnicy, twórcze, niespokojne duchy itp itd, taka zbieranina i menażeria, a wszyscy mają melodię do filozofowania i to nieraz ciekawego. Władysław Kowalski (jakiż młodziutki) jako bohater szukający swojego miejsca w tym ubogim świecie i  i Krzysztof Chamiec, zżerany przez gruźlicę inżynier, który pracuje wprawdzie na budowie, ale o wiele chętniej daje sie poznac jako filozofujący doradca młodzieży.

Hcętnie oglądam filmy z przełomu lat 50-tych i 60-tych, podziwiając ponury urok ówczesnych miasteczek, prowincjonalnych knajp, pogietych latarni, błotnistych uliczek i obserwując jeszcze bardziej niz żeliwne latarnie „pogiętych” bohaterów owych obrazó, często grzęznących w permanentnej depresji.

A oto cały film:

Niespodzianka, bo filmu na swoim miejscu nie ma, tylko przepraszają za niedogodności. Bardzo prosimy.

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.